Pewnie pamiętacie sprzed kilku dni tragedię jaka rozegrała się w Suwałkach... "Matka,
16-latek i trójka jego rodzeństwa trafili do Miejskiego Centrum
Interwencji Kryzysowej, ponieważ z biedy stracili dach nad głową. Gdy
sąd zdecydował, że matka sobie nie radzi, a rodzinę trzeba rozdzielić,
doszło do tragedii...." I niestety 16-latek odebrał sobie życie... Inny przypadek, który zakończył się o wiele bardziej optymistycznie niż powyższy, to sprawa odebrania dziadkom opieki nad dzieckiem z powodu... otyłości. Tutaj na szczęście sąd nie widział przesłanek, żeby dziecka odbierać dziadkom...
Niestety takich przypadków jest coraz więcej, kiedy to MOPS lub kurator postanawiają ingerować w rodzinę i odbierać im dzieci. By oddać prawdę, zdarzają się przypadki w pełni uzasadnione, bo rodzina wykazuje cechy patologiczne. Ale coraz więcej jest absurdalnych przypadków, w których ta ingerencja jest co najmniej niepotrzebna, a najczęściej nie adekwatna do zaistniałej sytuacji, żeby nie powiedzieć, że jest irracjonalna. Bo często okazuje się, że gdyby takim rodzinom zapewnić pomoc, częstsze odwiedziny pracownika socjalnego, okazanie pomocy w załatwieniu różnych spraw, mogłoby spowodować poprawę ich sytuacji bytowej. Co w konsekwencji umożliwiłoby utrzymanie więzów tej rodziny, a dzieci miałyby zagwarantowaną miłość swych rodziców, czy najbliższych opiekunów.
Dzisiejszy świat w imię dobra, coraz częściej zaczyna nam zaglądać do naszych domów, naszych portfeli. Zaczyna nas instruować, że nie wolno dać klapsa, powinniśmy wychowywać bezstresowo, a jak brakuje nam pieniędzy na wychowanie, to odpowiednia jednostka socjalna wkroczy i zabierze nam dzieci... Tylko w tym wszystkim zapominamy o samych dzieciach i jakie to spustoszenie emocjonalne się dzieje, kiedy wg prawa odbieramy je rodzicom, bo np. nie mają pieniędzy na ich utrzymanie...
Przyznam się Wam, że nie mogę znaleźć artykułów opisujących co się dzieje dalej z takimi odebranymi dziećmi, jakie potem one są, na kogo wyrastają. Czy faktycznie dzięki wychowaniu przez państwo stają się wspaniałymi obywatelami naszego kraju... Śmiem wątpić, że na takich przykładnych obywateli wyrastają. Bardziej jestem skłonny uwierzyć, że dopiero teraz zaczynają się problemy z ich wychowaniem. Albo dzieje się tak jak z tym 16-latkiem...
I zamiast dać konkretną pomoc takiej rodzinie, by te dzieci mogły mieć matkę, ojca, brata, siostrę, by ta miłość jaką obdarzają ich najbliżsi dawała poczucie bezpieczeństwa i szansę prawdziwego rozwoju, to wyrywamy je, jak nie przyrównując, chorego zęba i to z korzeniami...
Oczywiście bezdyskusyjna jest sprawa gdy w rodzinie to dziecko jest w jakikolwiek sposób wykorzystywane. Wtedy ingerencja państwa jest wręcz niezbędna. Jednak nacisk powinien być kładziony na dobre rozeznanie problemu danej rodziny, bo tylko wtedy możemy prawdziwie pomóc. Bo jak tak dalej pójdzie, to z byle powodu będą wkraczać w nasze życia i zabierać nam dzieci, bo np. "krzywo" popatrzyliśmy na nie, albo zbyt mocno podniesiemy głos... Nie dajmy się zwariować...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz