Niedzielny wieczór... oglądnięty mecz premier league: Manchester City - Liverpool FC (było na co popatrzeć)... wypita kawka z ekspresu... taki spokojny dzionek... Jednak najważniejsze było dzisiaj to, że byłem na mszy. Przez te śniegi, niestety nie bardzo jest możliwe dobrnięcie do kościoła. Dlatego by móc w pełni uczestniczyć, wyspowiadałem się... Bez obaw, ani masochistą, ani idiotą nie jestem, nie będę tu wyliczał moich grzechów :) Chcę tylko napisać, jak bardzo ważne jest dla mnie pełne uczestnictwo w Eucharystii.. No bo faktycznie "zgłodniałem" i bardzo mi brakowało bycia na Niej.
I tak sobie myślę, że wiele ludzi, tych "chodzących", nie docenia w pełni tego co ma. Zdaję sobie sprawę, że Eucharystia jest w różny sposób odprawiana, i niekiedy trudno się odnaleźć w tzw. "turbo-ekspresie". Jednak to jest zadziwiające i zarazem niesamowite, że i w takiej Jezus się dla nas przemienia... Najważniejsze jest przede wszystkim moje nastawienie, kiedy idę na mszę, to zawsze staram się w sobie wzbudzić świadomość, że idę na spotkanie z Nim. Idę z nim porozmawiać, ale i też wysłuchać co ma mi do powiedzenia, no i przede wszystkim "przyjąć" Go do swego serca. Bo to On jest najważniejszy w tym wszystkim, jasne, że jest też ważna otoczka, która pozwala lepiej przeżyć mszę: ksiądz godnie sprawujący Eucharystię, dobry śpiew itd. itp. Jednak kiedy coś jest nie tak, to próbuję najpierw pytać samego siebie, co jest nie tak, a dopiero potem szukam przyczyn na zewnątrz. A kiedy widzę, że te przyczyny są z zewnątrz, to staram się o tym otwarcie mówić z tymi, którzy są za to odpowiedzialni. Zaznaczam - próbuję :) Niby to takie proste, a przecież jednocześnie trudne. Więc nie zawsze się to udaje...
I tu muszę podziękować mojej starej paczce, która skutecznie "wybijała" mi z głowy postawę roszczeniową względem wszystkiego i wszystkich. Otóż drzewiej bywało różnie, no bo przecież niepełnosprawny jestem, należy mi się itd. itp.!! A moi przyjaciele traktowali mnie po prostu jak równego sobie. Względy miałem tylko wtedy gdy moja niepełnosprawność nie pozwalała na tą równość. Może dlatego teraz jest mi łatwiej otwierać się na drugiego człowieka i słuchać go... No dość tego filozofowania, książka czeka, a fajna, może się kiedyś z Wami o niej podzielę :) Miłego tygodnia wszystkim życzę. Nie wiem kiedy coś napiszę, bo 10 luty tuż tuż.... :) Pozdrawiam
P.S. Dziękuję wszystkim za ciepłe słowa odnośnie tego bloga jak i działu: Lectio Divina. Cieszę się, że jest Was coraz więcej czytających. I przyznaję, że rośnie we mnie odpowiedzialność za każde napisane tutaj słowo. Dlatego w miarę moich skromnych możliwości w dziale poświęconym Słowu Bożemu będę się starał dokonywać egzegezy tekstów, nie obiecuję jednak, że będzie to systematyczne...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz