Dzisiaj chciałbym z Wami podzielić się dwiema sprawami, które zdarzyły mi się dzisiaj...
Pierwsza, znacznie ważniejsza, to słowa człowieka mądrego, który podzielił się ze mną jak przeżywa okres WP w związku zrzeczeniem się urzędu papieskiego jak i też wybór Nowego Papieża.
Benedykt XVI poinformował o swojej decyzji w przeddzień Środy Popielcowej, niejako weszliśmy w ten Wielki Post bez pasterza, wielu z nas odczuło ogromne zaskoczenie z tego powodu, cisły się pytania: "to tak można?"; "dlaczego to zrobił, skoro Nasz Papież do końca, mimo cierpienia, nie ustąpił.....?". Przyznaję, że i Ja sam miałem z tym wiele wątpliwości, choć jakoś to próbowałem zrozumieć, (odsyłam do postu: "Seda vacante").
Ale można było tą sytuację porównać do symbolicznego włożenia woru pokutnego w tym okresie Wielkiego Postu. Nie mieliśmy Pasterza, giełda aż huczała od kandydatów, którzy ponoć mieli największe szanse. Pewnie każdy z katolików zadawał sobie pytanie jaki to będzie ten nowy Papież. I wreszcie w środę 13.03.2013 o godzinie 19.06 pojawił się biały dym... Można było go porównać do zapowiedzi Zmartwychwstania, była już radość ale towarzyszyła niepewność, a nawet pewne niezrozumienie co nas czeka, każdy się zastanawiał kto został Papieżem, jakim się okaże człowiekiem. I gdy wreszcie pojawił się w Oknie Błogosławieństw, a także Jego pokorna prośba do nas o modlitwę za Niego. Kiedy miałem okazję przez media towarzyszyć mu z przez pierwsze dni Jego pontyfikatu, choć oficjalnie go jeszcze nie zaczął, to rodzi się pewność, że nastąpiła prawdziwa "Wiosna Kościoła"- Nowe Życie. Z wielu stron słyszę komentarze, że wszyscy chcą Go słuchać, bo mówi językiem niezwykle prostym i zrozumiałym dla każdego. Ważne to co mówi i jak mówi, a najważniejsze, że chce się Go słuchać...
Bo Nasz Papież mówił wiele cudownych i mądrych rzeczy, był można rzec
"Gigantem" w wierze, jednak niewielu Go słuchało... Zaczynaliśmy go słuchać dopiero wtedy kiedy pokazywał gdzie chodził na kremówki...
A wracając do Wielkiego Postu, to przeżywamy swoiste światowe rekolekcje, bo dzięki tej zamianie na tronie Następcy Św. Piotra, każdy się zatrzymał i miał okazję wsłuchać się w te słowa radości i pokrzepienia jakimi nas obdarza Ojciec Święty Franciszek... Jest to dla mnie jeden z niezwykłych okresów jaki mam okazję przeżywać. Ale chcę jeszcze dopełnić mówiąc jedną rzecz, otóż na to wszystko można spojrzeć tylko oczami wiary. Nie da się zagłębić w te wszystkie treści będąc daleko od Kościoła, owszem każdy pewnie zauważył, że jest niezwykłym człowiekiem, jednak inne akcenty będą zauważane. Media rozpisują się przede wszystkim o tym czy ubrał Krzyż ze złota, czy dalej nosi ten żelazny biskupi Krzyż... czy ubrał czerwone buty, czy dalej chodzi w swoich czarnych... czy czyta swoje przemówienia, czy pozwala sobie na improwizację.. itd. itd. Można mnożyć te wszystkie akcenty, które tak naprawdę są drugorzędne. Modlę się do Boga, żeby tym razem było inaczej. Czego przede wszystkim sobie życzę.
I druga sprawa o wiele mniejszej wagi, jednak zdecydowałem się tutaj napisać, bo to mniej lub bardziej mnie drażni... Chodzi mi o infantylne podejście w stosunku do mnie jako osoby niepełnosprawnej. Otóż dzisiaj będąc w Kościele usłyszałem od człowieka dwudziestokilkuletniego przywitanie: "co słychać piotruś?" :), no przyznam, że ręce mi opadły. Bo wiem, że nigdy by tak nie powiedział gdyby przed nim stanął twarzą w twarz czterdziestokilkuletni facet, a nie tak jak w tej sytuacji, człowiek siedzący na wózku. Z resztą miałem już w swoim życiu mnóstwo podobnych reakcji na zasadzie , "aj ti ti ti bobasku" :) M. in. w mojej rodzinie są osoby, które wciąż do mnie mówią per Piotruś, choć do moich rówieśników kuzynów nie ma takiego odnoszenia. Oczywiście jest to zdecydowana mniejszość takich reakcji i chwała Bogu :) Jednak wielokrotnie zastanawiałem się dlaczego tak jest. Czy siedzenie na wózku zradza taką infantylność? A może moje zachowanie powoduje taką reakcję, jednak jakoś inaczej mi jest przyjąć od cioci taką reakcję, a inaczej od Kogoś kto mógłby być spokojnie moim synem... Przyznaję, że do końca tego fenomenu nie mogę pojąć, jednak staram się być ponad to i nie zadawać się w jakieś głupie odzywki. Bo ci którzy chcą mnie poznać to wiedzą, że jestem 100% mężczyzną, a nie dzidziusiem ze smoczkiem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz