Kończy mi się fajny weekend i aż żal, że nie może trwać dłużej. No ale taka kolej losu... W Boże Ciało miałem możliwość uczestniczyć w koncercie "Jednego Serca, Jednego Ducha" w Rzeszowie, który jak co roku jest prowadzony przez Janka Budziaszka (perkusistę Skaldów) i księdza Mariusza Mika odpowiedzialnego za Odnowę w Duchu Św. w diecezji rzeszowskiej.
Jest to jeden z nielicznych koncertów, gdzie właściwie nie ma jakiś gwiazd muzyki, a jeśli są, to zdecydowanie w cieniu tego, Kto zawsze tam króluje i dla Niego jest wyśpiewywana chwała. Ja szczególnie obdarzam ten koncert sentymentem, gdyż jakieś 4 czy 5 lat temu miałem okazję dać świadectwo w trakcie tegoż koncertu. To właśnie tam miałem okazję, poznać osobiście Janka Budziaszka, Marcina Pospieszalskiego czy Roberta Cudzicha. Osoby o wieloletnim doświadczeniu muzycznym, a jednocześnie niezwykle pokorni wobec Jezusa. Jest to dla mnie niezwykłe, że mimo upływu tylu lat wciąż witają się ze mną serdecznie i mnie pamiętają... Ale to tak chyba to wszystko działa, że ludzie wyznający Jezusa są po prostu sobie nawzajem bliżsi, nie gwiazdorzą, a są radośni, szczerzy i otwarci. Koncert był naprawdę super, chociaż odniosłem wrażenie, że jakby mniej niż poprzednimi laty było modlitwy w trakcie koncertu. Ale możliwe, że to było związane z trwającym Festiwalem Wiary w Rzeszowie, i następnego dnia miała być prowadzona na rynku przez New Life M. wielka Adoracja Najświętszego Sakramentu. Zresztą i widownia tego koncertu się trochę odmłodziła, to też mógł być taki właśnie skutek. Myślę, że sporo przyjechało się trochę wyszaleć i "pobawić" w trakcie tego koncertu. Z resztą gdy pojawiły się chwile modlitewne czy świadectwa (które nota bene były niezwykle mocne), to zaraz słyszało się rozmowy i różnego rodzaju rozproszenia... Niestety nasza młodzież jest bardzo "medialna", jeśli nie dostanie bodźca w postaci obrazu, lub energicznej muzy, szybko się nudzi i "wyłącza". Nie jest to zbyt optymistyczne, ale tak właśnie jest.
W poprzednim wpisie informowałem, że czytam książkę o Papieżu Franciszku - jest niesamowita! Ale temu poświęce odrębny wpis i to już niedługo...
I jeszcze tak na gorąco podzielę się z Wami małą refleksją na temat "światowej Adoracji", że tak ją nazwę. Dzisiaj o jednej godzinie cały świat łączył się z Papieżem w modlitwie przed Najświętszym Sakramentem. Było to dość niezwykłe wydarzenie, bo cały czas miałem świadomość, że w tym samym czasie modlą się ludzie na wszystkich kontynentach, niezależnie od pory czasu. I tak sobie myślę, że taka modlitwa jest niezwykle potrzebna światu, naszemu krajowi, w czasie gdy wszelkie odmiany egoizmu szerzą się wszędzie. Aż dziw, że jeszcze żaden z wcześniejszych Papieży nie wpadł na to. Jak sądzę, to nie było jednorazowe, bo będą z tego wielkie owoce, czas pokaże jakie one będą. Ale tylko w ten sposób możemy "tchnąć" ducha w nas wszystkich, byśmy bardziej z radością, nadzieją, a nade wszystko miłością odnosili się do siebie... Pozdrawiam wszystkich czytających.
Także byłem Piotrze na KONCERCIE, jak zwykle niesamowity. Pozdrawiam Cię serdecznie Krystian Niemiec z Rzeszowa
OdpowiedzUsuń